Obserwatorzy

wtorek, 24 lutego 2015

Nie przykrywaj strachem swoich talentów

Wielu ludzi nie ma pomysłu na życie. Wielu zostaje w swojej strefie bezpieczeństwa ze strachu. Wielu boi się eksplorować swoje życie ze strachu przed utratą tego co mają, choć nie mają wiele. Choć byliby w stanie osiągnąć wielkie rzeczy.

Każdy ma jakiś talent. 
Niestety większość ludzi je w sobie tłumi. Być może jest to spowodowane lenistwem, może brakiem środków, może brakiem czasu. Jednak jeśli jest w nas coś co chcemy rozwijać, coś z czym dobrze się czujemy, co sprawia nam radość to jesteśmy sobie winni by zorganizować czas na realizację tej rzeczy. Spokój ducha i wewnętrzna równowaga jest jedną z najważniejszych rzeczy w życiu - są to rzeczy konieczne by czuć się szczęśliwym.


Są ludzie którzy z pieniędzy zrobią śmieci, ale także tacy, którzy ze śmieci zrobią pieniądze.  
Każdy może stworzyć coś z niczego. Fotografowi nie potrzeba od razu studia, super sprzętu, drogiego oświetlenia oraz zaawansowanych programów do edytowania zdjęć by zaistnieć w swojej branży. Jeśli będzie miał talent i pokaże go światu, świat go doceni. Jeśli pisarz napisze książkę musi ją przekazać odpowiednim osobom by doszło do publikacji. Trzeba mieć podstawową rzecz - chęć działania i siłę przebicia. Jeśli ktoś pięknie śpiewa co stoi na przeszkodzie, żeby zacząć publikować swoje utwory w internecie? Jednak większość ludzi boi się jak otoczenie przyjmie takie działania, co sobie o nim/niej pomyślą znajomi, rodzina etc. Strach paraliżuje naszą kreatywność, nasz pomysł na życie i nie pozwala nam rozwijać naszego potencjału. Nie pozwólmy więc innym niszczyć naszych celów tylko dlatego, że oni uznają go za niemożliwy do wykonania.



Czy ja mam na to sposób? Po części. Przede wszystkim wiem czego chcę. Mam swoje cele i wiem co zrobić żeby je realizować. Błędem ludzi jest też obejmowanie jednego planu na życie. Zawsze trzeba mieć plan B. Ważne jest tylko by nie rozpoczynać jego realizacji nim uznamy że plan A jednak nie był strzałem w dziesiątkę. Albo robimy jedną rzecz dobrze albo wcale. Skupmy się na tej rzeczy dopóki nie będziemy w niej mistrzami, dopiero później bez wymówek możemy podejść do realizacji innych celów. 


Pytanie oczywiście czego naprawdę chcemy, co jest naszą pasją. Niektórym wystarczy dom, stabilna praca i spokojne codzienne życie. Inni wolą ciągłe podwyższanie sobie poprzeczki w każdej kategorii. I to właśnie tacy ludzie osiągają sukcesy. Szkoda tylko, że dla ludzi liczą się jedynie pieniądze a nie pasja. 

Prawdą jest to, że bez ludzi kreatywnych nie powstałoby nic. NIC. Sądzę, że przed wynalezieniem elektryczności ludzie sobie nawet nie wyobrażali jak coś takiego może istnieć, sądzili, że to niemożliwe. Jednak ktoś miał WIZJĘ i URZECZYWISTNIŁ ją. 

Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko ograniczone umysły.

czwartek, 19 lutego 2015

Słomiany zapał? Kilka rad...

Witajcie :D
Dzisiaj chciałam napisać kilka słów o motywacji do ćwiczeń. Zaczęłam ćwiczyć w poniedziałek 9 lutego, ponieważ zakończyłam sesję w sobotę, stwierdziłam, że najlepiej będzie zacząć treningi od nowego tygodnia. Jestem z siebie bardzo zadowolona, ponieważ tylko dwa dni od wyżej wspomnianej daty były wolne od treningu. Tłusty czwartek i walentynkowa sobota, które (nie ukrywam) obfitowały w słodkości :P Mam do nich słabość niestety.


Jednak największy problem miałam zawsze z ćwiczeniami. Zaprzestawałam treningom po tygodniu lub dwóch, kiedy efekty nie były dla mnie wystarczające. Zazwyczaj miałam jeden konkretny cel - schudnąć. Teraz moje podejście jest nieco inne, chcę poprawić swoją kondycję, stan skóry i samopoczucie. Staram nie zmuszać się do ćwiczeń - robię to sama z siebie, gospodaruję na to czas i czerpię satysfakcję z faktu, że przezwyciężam swoje słabości.



Każdy jednak potrzebuje motywacji do ćwiczeń. Powinniśmy się starać, żeby ta motywacja była pozytywna, nastawmy się, że robimy to wszystko dla siebie, dla poczucia własnej wartości, a nie poklasku innych. Często słyszę, że ludzie biorą się za siebie po usłyszeniu jakiegoś chamskiego komentarza, kończąc swoje wywody słowami "Udowodnię tej *******, że potrafię i zobaczymy co wtedy powie". Sama kiedyś kierowałam się takimi myślami i było to, i nadal jest, najgorsze co może być, ponieważ złość przeminie a razem z nią energia do działania.



Motywacją dla wielu jest oglądanie zdjęć dziewczyn przed i po diecie i ćwiczeniach. Dla mnie osobiście takie fotki są motywujące. Widząc jak kobiety ciężką pracą odmieniły swoje ciało daje do myślenia. Trzeba jednak pamiętać, że ciało każdej z nas jest inne i inaczej będzie ono reagowało na konkretne ćwiczenia. Genetyczne uwarunkowania mogą spowodować, że nasza talia nie będzie tak wąska jak dziewczyny ze zdjęcia.

 

Jednak najważniejszą motywacją są efekty dostrzegalne przez nas samych. Widzimy jak nasze ciało się zmienia, jak mięśnie stają się silniejsze. Nie twierdzę, że codziennie ćwiczę do granic wytrzymałości. Szybki trening 20-30 minut i koniec. Szybki i intensywny interwał czasami zastąpię serią ćwiczeń na brzuch lub pośladki - są to zazwyczaj zestawy z Youtube.

Pamiętajcie, że wszystko co robicie, robicie tylko i wyłącznie dla siebie.
A jeżeli macie gorszy dzień, nie czujcie się źle, że opuścicie jeden trening. To nie koniec świata :) Najważniejsze to być w zgodzie z samym sobą :)

Co Was najbardziej motywuje do ćwiczeń? :D

wtorek, 17 lutego 2015

Smoothie, czyli owoce w lepszej formie ;)

Hej wszystkim :D
Wczoraj ruszyło moje nowe postanowienie. Więcej warzyw i owoców. Z warzywami raczej nie mam problemu, bardzo je lubię w każdej postaci. Mam za to mały kłopot z owocami. Najbardziej toleruję banany i arbuzy, ale arbuzów jeszcze nie ma, a ile można jeść bananów.



Świetnym sposobem na "przemyt" owoców do codziennego menu jest smoothie. Moim zdaniem jest to idealna forma - mamy pełnowartościowe składniki - sami decydujemy o tym co wrzucimy do naszej mieszanki. Poza tym ja osobiście wolę popijać koktajl niż sięgać co chwilę po przekąskę :P Nie wspominając o tym, że dostarczamy organizmowi witaminek i składników odżywczych. Idealne śniadanko i jakże proste do zrobienia - po prostu wrzucamy wszystko do blendera, włączamy najwyższe obroty i voila :D

Chciałabym podzielić się z Wami dwoma przepisami na moje ulubione smoothie. Jedno z nich - bardziej jagodowe jest moim faworytem ostatnich dni.

Pyszne jagodowe Smoothie:
- ok. 200ml wody aloesowej
- Jabłko
- duża garść szpinaku
- banan
- mrożone jagody i maliny
- pół miarki odżywki białkowej

Zielone smoothie:
- ok. 200ml wody aloesowej
- jabłko
- jeszcze większa garść szpinaku
- banan
- jogurt (ja używam Jogobelli 0%)



Przepisy nie różnią się od siebie za bardzo, zasadniczo wiem co lubię w swoich smoothie - większe pole do popisu będzie latem, kiedy pojawią się owoce sezonowe :) Bardzo lubię też proteinowe - czekoladowe smoothie, w którego skład wchodzi dodatkowo miarka odżywki białkowej i łyżeczka kakao ;)

Macie jakieś ulubione przepisy na koktajle?
Dajcie znać w komentarzach a chętnie wypróbuję :)


Uuuu, i BTW mój słoik (tak, słoik:P) ma 900ml pojemności i czasami moja mikstura ledwo się w nim mieści :P

niedziela, 15 lutego 2015

"Uzależniona od kawy" oraz sklep godny polecenia :)

Witajcie :)
Zacznę może krótko od mojej niedawno odrodzonej obsesji na temat kawy. Dawniej potrafiłam wypić jej sporo, aczkolwiek kończyło się średnio na 2 słabych kawach w ciągu dnia. Miałam krótką przerwę od jej picia, piłam gdy musiałam się rozbudzić i potrzebowałam energii, a nie przez walory smakowe. Jednak ostatnimi czasy zaczęłam wracać do tego jakże cudownego uzależnienia, po jakimś czasie dochodząc do wniosku że kawa rozpuszczalna mi nie wystarcza. Nie chcąc pić Primy zaczęłam poszukiwania online. I tak trafiłam do Coffeedesk.pl



Chciałabym dzisiaj zrobić krótki post-shoutout do tego sklepu internetowego sprzedającego kawę, ekspresy, młynki, herbatę i różne produkty z tej kategorii. Znajdziemy tam również różne słodkości i akcesoria. Post nie jest w żaden sposób sponsorowany, po prostu jest to świetna okazja żeby poruszyć temat bardzo ważny dla ludzi robiących zakupy przez internet - kreatywność w obsłudze klienta.

Często jak zamawiamy cokolwiek przez internet dostajemy po prostu paczkę, zabezpieczoną przed uszkodzeniami w transporcie, notkę z podziękowaniem za zakupy, rachunek i tyle. W Coffeedesk.pl jest nieco inaczej. Moja paczuszka była wysyłana w tłusty czwartek więc na pudełku napisano to co widzicie na zdjęciu poniżej. Moim zdaniem jest to bardzo miły gest ze strony osoby odpowiedzialnej za wysyłkę, profesjonalizm z dystansem do klienta - to lubię.



W paczce pięknie zapakowane produkty (pakowanie na prezent na życzenie gratis). Do tego katalog z różnościami dla każdego kawomaniaka, kupony rabatowe i kartki. Odręcznie podpisana notka z podziękowaniami za zakupy. Pełen profesjonalizm. Sama wysyłka była ekspresowa, zamówienie złożone w środę po 19 dotarło do mnie w piątek ok.11. Elegancko :) 

Zdjęcie nie oddaje uroku paczuszki :)

Wracając do najprzyjemniejszej rzeczy - KAWY! Zamówiłam jej 3 rodzaje oraz 3 saszetki z gorącą czekoladą. Kawy to Pellini Top, Lavazza Caffe Espresso, Illy Espresso, czekolady Arcaffe Barcioc, Monbana Tresor Chocolate, Monbana Supreme Chocolate. Zaczęłam od Pellini i jest niesamowita, potrafię wypić 3 kubki dziennie chociaż wcale tyle nie potrzebuje. Po prostu jest pyszna i nie mogę się oderwać ;) Spróbowałam też Illy i właśnie się nią delektuję ;) 

Tak czy inaczej ogromnie polecam ten sklep, jeszcze raz mówię, że ten post powstał bez świadomości właściciela sklepu - po prostu chciałam się podzielić dobrą opinią na jego temat :) 

Też jesteście kawomaniaczkami? Wolicie kawy "sypane" czy raczej rozpuszczalne? 
Bo ja wiem że do rozpuszczalnej szybko nie wrócę ;)

piątek, 13 lutego 2015

Walentynkowe przemyślenia

Witajcie Moi Drodzy.
Jak już wszyscy doskonale wiecie jutro mamy jakże piękne, niezwykle komercyjne "święto" zwane walentynkami. Czy już po pierwszym zdaniu idzie wyczuć że za nim nie przepadam?

 

Walentynki to święto zakochanych, które było ważnym wydarzeniem już w podstawówce, gdzie dzieciaki biegały i dawały sobie sekretne kartki w której pisali "wyznania miłosne". Z wiekiem każdy z tego wyrastał, zyskiwał większy dystans do takich spraw.

Dla mnie Walentynki to niesamowicie komercyjne święto. Wszędzie obsypują nas serduszka, miśki, kubki i poduszki z napisami "I Love You". Już nie wspomnę o wielkim bum na 50 twarzy Greya! Początkowa ekscytacja tym filmem spadła do zera gdy zobaczyłam kolesia, który ma rzekomo być "bogiem seksu". Ale to materiał na następny post ;) 



Wszędzie widzimy plakaty, reklamy o tym jaki piękny jest świat, gdy jesteś zakochany - a co jeśli ktoś nie ma drugiej połówki lub, jak w moim przypadku - tej osoby nie ma obecnie przy mnie(związek na odległość)? Mam się użalać nad sobą, pooglądać komedie romantyczne i wypłakać w poduszkę? Pfff...

Poza tym to wszystko jest oklepane dla mnie. Kwiaty, chociaż wiele (jak nie wszystkim) kobietom się podobają dla mnie jest pójściem na łatwiznę. Poza tym za chwilę zwiędną i nic mi po nich nie zostanie. Po czekoladkach w sumie też nic nie zostanie ale zdecydowanie sprawią mi więcej radości - wie o tym każdy kto mnie lepiej zna ;) Misie czy poduszki są prezentami raczej na poziomie nastolatków. Z takich rzeczy się wyrasta. Nie chciałabym mieć misia z wielkim czerwonym serduchem - jeśli misiu to taki, żebym miała pewność, że nie był zdjęty z półki z prezentami walentynkowymi. A jedyne akceptowalne serduszko to dla mnie breloczek do kluczy ;)

 

Oczywiście niespodzianki są zawsze miłe, chyba każda z nas je lubi. Nie mogę nawet podać przykładu takiego zdarzenia, bo zwyczajnie ich nie oczekuję - może dzięki temu uda się komuś bardziej mnie zaskoczyć. Wśród dobrych prezentów może być jeszcze biżuteria z której chyba każda dziewczyna będzie zadowolona :)

Tak czy inaczej moim zdaniem Walentynki to "święto", które nie jest warte świętowania. Dlaczego dwoje ludzi potrzebuje szczególnego dnia w roku żeby okazywać sobie miłość? Powinni robić to każdego dnia a nie tylko "od święta". 

Ale to tylko mój obraz na sprawę ;)

Lubicie Walentynki czy raczej podzielacie moje zdanie?
Chętnie poczytam Wasze opinie :)

środa, 11 lutego 2015

Haul ostatnich tygodni Makeup Geek, Minti Shop, Golden Rose

Witajcie dziewczyny :)
We wczorajszym poście zapowiedziałam haul. Chciałam nie robić tego rodzaju wpisów, ale ostatecznie stwierdziłam, że pokażę Wam co u mnie nowego, żebyście mogły dać znać jaką recenzję chciałybyście przeczytać. 
Przyznam, że testowanie nowych produktów zajmuje mi dłuższy czas, moja kolekcja się powiększa no a nie będę codziennie nosić tych samych kolorów ;)
Chociaż przyznam, że kolorówki w dzisiejszym poście jest wiele. 



Zacznijmy może od najbardziej ekscytującej paczki, która przyleciała do mnie aż z Jackson Mississippi, od mojej ukochanej BeautyVlogerki Makeup Geek. Czaiłam się na te cienie już dłuuuugie miesiące i w końcu postanowiłam pójść za ciosem i złożyć zamówienie. Paczka przyszła po małej przygodzie z urzędem celnym, cło trzeba było zapłacić, ale już teraz wiem, że było warto :) 



Vegas Lights palette, zpalette, cienie: Barcelano Beach, Hipster, Beaches and Cream, Creme Brulee, Mocha, Shimma Shimma, Latte, Bitten, Unexpected.

Zamówienie dotarło do mnie również z MintiShop.pl, gdzie zamówiłam głównie róże. Paletka Make Up Revolution All About Pink była impulsem - stwierdziłam, że muszę w końcu wypróbować coś tej marki. Do pary przyszedł żel do brwi tej samej firmy w odcieniu Medium, którym nie jestem do końca zachwycona póki co... Dalej do kolekcji przyszedł róż marki Catrice w odcieniu 020 Rose Royce, oraz NYX Spice. 



Oczywiście nie może być wpisu o nowościach bez Golden Rose. Faktem jest, że nie potrzebuję pretekstu by wybrać sobie coś z ich asortymentu. Ceny mają rewelacyjne, wybór ogromny (zwłaszcza lakierów) tak więc nie czuję się źle z ilością, którą kupiłam. Rich Color 102, 108, 54, 118, Color Expert 50, Matowy 12, Oraz Konturówki z serii Classic 301, 310, 313 oraz w ramach eksperymentu dwa eyelinery w niebieskim 422 i zielonym kolorze 210.



Mam nadzieję, że wpis był dla Was interesujący, dajcie znać, który z tych produktów ma pierwszy iść pod lupę ;)

wtorek, 10 lutego 2015

Ciasteczko? - Tylko na szczególne okazje :)

Witajcie kochane po kilkudniowej przerwie. 
Ostatnie dni było szalone, weekend należał do bardzo udanych, sesja zdana - teraz z czystym sumieniem mogę skupić się na pisaniu.
    Dzisiaj chciałam pomówić trochę o słodkościach. 
Każda z Nas ma słabość do słodyczy - czy to czekolada, może lody albo nawet krówka. Ja lubię słodycze w każdej postaci i ostatnio, że tak powiem wychodzi mi to bokiem. W czasie sesji przyznam sama że nie przejmowałam się tym co jem i ile jem. Teraz jednak już mam dość czasu żeby ułożyć sobie dietę i zacząć ćwiczenia. Już wczoraj był pierwszy trening ;)


 
    Powiem tylko kilka słów na temat samej diety - nie ograniczam sobie kalorii. Po prostu zmieniam ich źródło. Wolę zjeść migdały i dostarczyć sobie 250 kcal niż w to miejsca dać batonika. Po pracy, po obiedzie i po małym odpoczynku mam czas na ćwiczenia, które będą trwać 20-30 minut i będzie to zestaw interwałowy. Nie lubię długo ćwiczyć, więc jest to idealna opcja dla mnie. 





    Wiele ludzi myśli, że dieta oznacza rezygnacje ze wszystkiego co lubimy na rzecz wody i sałaty, jajek, mięsa z kurczaka. Ale najważniejsze jest urozmaicenie wszystkiego tak byśmy polubili nowy styl życia. Przyprawy i zioła mogę działać cuda (chociaż brukselce nic nie pomoże) :) Nie będę sobie odmawiać czekolady. Ale nie zjem 2 pasków tylko 2 kostki. Okazjonalnie każdy potrzebuje osłodzić sobie życie. Najważniejsze jednak jest by nie przejadać swoich emocji. To nauka samokontroli i sądzę, że każdy jest w stanie ją opanować do perfekcji. 





    Jeśli chodzi o ćwiczenia to obecnie robię zestawy Ewy Chodakowskiej z jej pierwszej książki. Ludzie są krytykują i ja sama jej za bardzo nie lubię, ale muszę przyznać, że te zestawy działają na moją korzyść ;) Zobaczymy jakie będą efekty po tych 30 dniach ;) Trzymajcie za mnie kciuki, dziś trening nr 2 :D
   
Stosujecie jakieś diety? Macie ulubione zestawy ćwiczeń? :D

Jutro: Haul kosmetyczny :D


czwartek, 5 lutego 2015

Trochę o szczerości...

Dlaczego ludzie nie są ze sobą szczerzy? 
To bardzo ciekawe zjawisko, mając na uwadze, że zazwyczaj dla wielu osób szczerość jest najważniejszą cechą w innych ludziach. A niewiele z tych osób są szczerzy dla innych.
 Czy to nie hipokryzja?

 
Weźmy za prosty przykład dwójkę przyjaciółek, które opowiadają sobie o facetach. Jedna z nich narzeka, że jej pan X nie dba o nią, często wychodzi sam na miasto, nie ma dla niej czasu. A jej przyjaciółka idiotycznie ją pociesza, mówiąc że to przejściowe, że może ma ciężki okres w pracy itp. Czemu?! Mogłaby powiedzieć jej prawdę, że stać ją na kogoś lepszego, że traci z nim czas i energię. Że jej facet jest zerem dla którego nie warto się poświęcać.

Dlaczego tego nie zrobi? Bo boi się, że jedna jej opinia popsuje jej stosunki z przyjaciółką na długi czas. 
A czy przyjaciel to nie osoba, która zawsze powie nam prawdę? 



To strach i niepewność powstrzymują nas przed szczerością, boimy się że zranimy czyjeś uczucia tak mocno, że zostaniemy wypchnięci z ich życia. Ciągła ludzka chęć bycia zaakceptowanym niszczy to kim jesteśmy, niszczy nasze opinie. Ja nie jestem całkowicie szczera w stosunku do niektórych osób, bo po prostu nie chcę zranić kogoś swoimi słowami. Tak, trzymam język za zębami, żeby uniknąć nieporozumień i nieprzyjemności. Jeśli wiem, że ktoś i tak nie uzna tego co mówię za pomocne - wręcz przeciwnie, odbierze to jako obrazę - nie warto marnować sobie nerwów. Bo niektórzy ludzie są przecież "nieomylni" i sami wiedzą wszystko najlepiej.



Oczywiście nie można być szczerym w stosunku do każdego. Nie wyobrażam sobie, żeby pracownik podszedł do szefa i wyraził szczerą, niepochlebną opinię na jego temat. Tak więc szczerość może być ograniczona, jednakże  nie powinno jej brakować wśród najbliższych osób.
Nikt nie ma jednak problemu w szczerym określaniu osób trzecich. Zazwyczaj w sposób wybitnie chamski, wykręcając się tym, że "przynajmniej są szczerzy".  
Spójrz na siebie!
Pierwszy krok to bycie szczerym przed samym sobą.

Jak pisałam na początku, jest to ciekawe zjawisko, które każdy z nas definiuje inaczej. Słyszałam nawet opinie, że brak szczerości to kłamstwo i po części jest to prawda. 

Gorzka szczerość jest lepsza niż najsłodsze kłamstwo,
o ile jesteś szczery twarzą w twarz a nie za czyimiś plecami. 

środa, 4 lutego 2015

You can't buy happiness but...

Hej dziewczyny :)
Dzisiaj chcę (znów) poruszyć temat pieniędzy a konkretniej ich wydawania.

Często mówię ludziom, że nic nie potrzebuję, że mam silną wolę i nie muszę kupić sobie następnego cienia/szminki/różu. A później, kiedy widzę przepiękny kolor skrada on moje serce i już wiem, że przyda się w mojej kolekcji. Tak samo było w niedziele. W smutku po egzaminie z matematyki poszłam pocieszyć się do Inglota. Początkowo nie chciałam nic kupić ale jak zobaczyłam te kolory (!) Ooooh! Wiedziałam że muszę coś wybrać, poza tym 13 zł za cień to śmieszna cena.




Egzamin zdany (nie wiem jakim cudem) a ja zostałam z moją nagrodą pocieszenia, która zmieniła się w nagrodę za sukces ;)
Po co mi to? Bo sprawia mi to radość, wiem że nie potrzebuję więcej ale uwielbiam bawić się makijażem, ostatnio coraz bardziej.
I nie będę sobie żałować.

 

Nie żałujmy sobie na życie, czy jest to rzecz materialna, czy wyjście z przyjaciółmi do baru czy może wycieczka po której zostaną nam na zawsze cudowne wspomnienia. Są rzeczy na których można oszczędzać, ale nigdy nie oszczędza się na życie - szczęśliwe życie.

Spójrzmy od strony technicznej. Mam 21 lat, nie mam dzieci, więc teraz jest najlepszy czas na rozpieszczanie samej siebie. Nie będę spinać tyłka bo wszystko jest takie drogie. Jeśli nie wydajesz pieniędzy na daną rzecz codziennie - w czym problem? Nie zbankrutujesz. Wcześniej pisałam, że nie warto impulsywnie kupować produktów - nie warto, chociaż cienie do powiek nie przeterminują się tak szybko ;) 




I już nawet nie chodzi tylko o kosmetyki czy ciuchy, dodatki a nawet wyjście do knajpy. Rób to co sprawia Ci radość. Jeszcze niedawno myślałam, że największą głupotą jest wydawanie pieniędzy na książki - w końcu można ściągnąć pdf na komputer i równie dobrze ją przeczytać. A teraz sukcesywnie w mojej kolekcji przybywa średnio 3 książki na miesiąc. 

Nie żałuj sobie teraz bo później będziesz żałować samej siebie.  
Trzeba żyć pełnią życia i często pieniądze grają w tym główną rolę. A co do oszczędzania - zamiast zbierania każdego grosza wyjdź ze znajomymi na piwo bo nowy telewizor nie da Ci szczęścia a przyjaciele już tak.

Wolicie zbierać sobie na wyższe cele czy raczej korzystać z małych przyjemności?

poniedziałek, 2 lutego 2015

Photo mix #1 DUŻO ZDJĘĆ

Witajcie :) 
Dzisiaj szybki mix zdjęć, sesja już prawie za mną, został tylko jeden egzamin stąd chwilowa nieobecność ;) Wpisów mam mnóstwo, gotowych do zedytowania i opublikowania więc nie martwcie się :) 

 Ulubiona przekąska <3
 Następna ulubiona :) Wersja orzechowa jeszcze lepsza :)
 My new love <3
 Mój Misiu <333
 Przepiękne zestawy <3 chętnie bym któryś z nich przygarnęła :) TK Max
 Selfie ;)
 Odpowiednik MAC Whirl wpis TUTAJ
 Zakaz wchodzenia do sklepów internetowych ;)
 I do stoisk Golden Rose :)
 Najlepszy sok porzeczkowy jaki piłam :)
nailove :) 
Taki tam outfit :) 
 Denko denko KLIK
 Najlepsza czekolada z malinami w Coffee Time
 I najlepsza zielona herbata
Krówka wie :) 
 Winko i Lucy <3 Film polecam :D
 Throw me to the wolves...
Pazurkowe love ;) 
A tutaj tylko ja :)

Mam nadzieję że spodobał się Wam wpis i że zdjęć nie było za dużo :)

Buziaki :)