Nie od dzisiaj wiadomo że zakupy i złe samopoczucie nie idą w parze. Idąc do supermarketu z pustym żołądkiem nie tylko kupimy więcej niż jesteśmy w stanie zjeść, ale też często kupujemy rzeczy "zakazane". Przykład? Czekolada. Ciasteczka. Batoniki. Dlaczego akurat to? Ponieważ organizm wie że takie produkty szybko zaspokoją chwilowy spadek energii. Ciało manipuluje naszym umysłem nie od dziś. Dlatego nie idź głodna na zakupy!
Ciekawy jest też wybór produktów, które wybieramy "na głodniaka". W takiej sytuacji częściej pozwalamy sobie na produkty z wyższej półki i po prostu przepłacamy. Dlaczego tak robimy? I nie dotyczy to tylko jedzenia, ale każdej rzeczy gdzie stajemy przed wyborem tańszy/droższy. Może dajemy sobie małe przyzwolenia te drugie, bo w końcu czujemy się źle i myślimy że zasługujemy na jakąś przyjemność żeby ten dzień stał się trochę lepszy? Bo mamy zły humor?
Nie masz złego humoru - po prostu idź na obiad!
Pisząc to zastanawiam się czy to już są podwaliny zakupoholizmu? W końcu taka osoba szuka wymówek by kupować różne rzeczy - czy to ciuchy, buty, kosmetyki - schemat jest taki sam. Być może w pewnym momencie osoba z takim problemem zaczyna szukać powodów do smutku na siłę, tylko po to by poprawić sobie humor zakupami? Czy mój tok myślenia ma jakiś sens? :P
Oczywiście nie mówię, że nie mamy robić sobie małych przyjemności. Każda z Nas na to zasługuje. Musimy tylko pamiętać, że nie musimy mieć wszystkiego i większość rzeczy jest nam wręcz niepotrzebna.
Najgorsze jest to o czym już wspomniałam wyżej - często wybieramy produkty droższe. Sama często ulegam tej zależności i daję się skusić do zakupu. Tylko dlaczego? Przecież wiemy doskonale nie od dziś, że cena nie idzie w parze z jakością, ba - często produkty najtańsze okazują się najlepsze. Więc nie poddawajmy się impulsowi i nie wydajmy niepotrzebnie pieniędzy na coś czego nie potrzebujemy i co nam się nie przyda. Jestem pewna że mamy marzenia, dla których warto się powstrzymać od niepotrzebnych zakupów.
Warto też wspomnieć o wycieczce do centrum handlowego z pustym żołądkiem. Cały tydzień czekałyśmy na rozpoczęcie poszukiwań tej idealnej sukienki na zbliżającą się okazję. Gdy w końcu nadszedł ten dzień cała ekscytacja z nas uchodzi, zaczynamy przeglądać ciuchy na wieszakach zniechęcone i poddenerwowane. Nic nam się nie podoba a jak już coś nam wpadnie w oko to nie ma naszego rozmiaru. Niech To! Czy tylko ja totalnie nie mam zapału do zakupów na głodniaka?
A co jest najśmieszniejsze? Wystarczy mi jedno ciasteczko lub inna mini-przekąska żeby wszystkie siły witalne i zdrowy rozsądek wrócił do mnie a dzień zamienił się w promienny i szczęśliwy :P
Jaki macie obraz na sprawę zakupów na pusty żołądek?
Głodne też kupujecie więcej? ;)
Muszę przyznać, że tak.
OdpowiedzUsuńWiem jakie muszę wziąć rzeczy, ale kupuje ich jeszcze więcej.
Także dołączam się, nigdy nie idźcie głodne do sklepu haha ♥
Super post ! Zapraszam do siebie. Liczę że zostawisz jakiś ślad u mnie po sobie.
Pozdrawiam Alicja!
Zapraszam na mój blog - klik!
nice post :)
OdpowiedzUsuńhttp://itsmetijana.blogspot.com/
O tak, zdecydowanie głodni kupujemy więcej!
OdpowiedzUsuńojj tak, ja wtedy mam ochotę na wszystko!:D
OdpowiedzUsuńO tak;p głód wyzwala w nas zakupową bestię;D
OdpowiedzUsuńZawsze jak jestem głodna to kupuję zdecydowanie więcej to prawda!
OdpowiedzUsuńkurcze, nigdy na to nie zwrócilam uwagi ale to święta prawda! :) super, że ruszylas ten temat :)
OdpowiedzUsuńbuziaki, Monia
ojjjj jak głodna jestem to wpakowałabym wszystko do koszyka ;)wtedy mam ochotę kupić nawet coś co nie do końca lubię -a to już jest paranoja ;)
OdpowiedzUsuńJak jestem głodna podczas zakupów to zawsze za dużo nakupię:D
OdpowiedzUsuńja tak samo:)
UsuńJa nie lubię chodzić głodna, wiec i na zakupy się nie wybieram z pustym żołądkiem.
OdpowiedzUsuń