Obserwatorzy

czwartek, 29 stycznia 2015

Idealny nude - Golden Rose Rich Color nr 132

Witajcie kochane :)

Dzisiaj planowo wypada Buziak Czwartkowy, jednak zasady są po to żeby je łamać ;) 

Mam dla Was za to niedawno odkryty idealny lakier nude :)

Szukałam dobrego nudziaka od bardzo dawna, miałam opcję OPI, która nie spisała się tak jak chciałam. Później wpadłam na kilka innych odcieni, ale zawsze coś było z nimi nie tak.



Do czasu aż pewnego razu zupełnie (nie)przypadkiem wpadłam na stoisko Golden Rose. Za każdym razem muszę wybrać tam jakiś lakier - tym razem nie było inaczej.

W moje ręce wpadł Rich Color numer 132. Przez moment myślałam że już go mam - problem każdej lakieromaniaczki - po chwili jednak doszłam do wniosku, że gdybym go miała miałabym opinię na jego temat. 

Ostatecznie 6,90 zł portfela nie odchudzi a dobrych nudziaków nigdy za wiele.



Dopiero po kilku malowaniach zaczęłam doceniać jego uniwersalność - sięgam po niego coraz częściej, chociaż z zasady wolę intensywne kolory na pazurkach.

Każda z Nas wie, że lakiery te mają bardzo dobrą pigmentację oraz trwałość, którą sobie wydłużam jeszcze bardziej dobrym top coat'em. Co do czasu wysychania to nikomu nie powiem ile dokładnie ten proces trwa, ze względu na przyspieszacz wysuszania, który używam nieustannie ;)

Tak czy inaczej zdjęcia mówią same za siebie. Nude idealny na wyciągnięcie ręki, jeśli akurat szukacie - ogromnie polecam, spróbować nigdy nie zaszkodzi :)

Jakie są Wasze ulubione nudziaki?

wtorek, 27 stycznia 2015

Kilka słów o suchym szamponie Batiste

Witajcie :)
Dzisiaj mam dla Was wpis, moją opinię na temat suchego szamponu Batiste.

Nie jest tajemnicą, że ma on wiele swoich miłośniczek i nikogo nie będzie dziwić fakt, że ja jestem jedną z nich. 



Moja przygoda z szamponami Batiste zaczęła się stosunkowo późno - ostatniego lata. Po powrocie do Polski zauważyłam go w Biedronce, więc pomyślałam - a co mi tam.
I tak zaczęła się moja obsesja. 

Od tego czasu jest on stałym bywalcem w porannym układaniu włosów. Świetnie odświeża włosy na 2 lub 3 dzień po myciu co jest idealne dla mnie - inaczej musiałabym myć włosy codziennie ;) Nie zostawia białego nalotu na włosach, nie irytuje skóry głowy. Ideał :)

Jeśli chodzi o wybór to jest on bardzo szeroki. Możemy przebierać w różnych wersjach zapachowych, jest coś specjalnie dla blondynek i brunetek a nawet coś specjalnego do nadania włosom objętości.

Wypróbowałam wiele z nich i jestem w 100% pewna, że podstawowa wersja jest najlepsza spośród ich wszystkich. Te zapachowe co prawda nie odstępują jakością, ale często nie zwracam uwagi na zapach takich produktów więc jest mi on zbędny.



Za to wersja dla brunetek nie przypadła mi do gustu. Ciężko powiedzieć inaczej, ale coś co mi brudzi włosy nie ma racji bytu. Nie wyobrażam sobie pójść spać w białą pościel po potraktowaniu włosów tym szamponem.

Ale najgorzej wypadła wersja dodająca objętości. Owszem wyglądały fajnie, były uniesione u nasady, ale uczucie było okropne, jakby ktoś nawalił wybitnie dużą ilość lakieru zaraz przy skalpie... Zdecydowanie nie dla mnie. 

Tak jak uwielbiam wersję klasyczną, tak te "udziwnione" nie sprawdzają się u mnie zbyt dobrze.

Tak czy siak zużywam co najmniej jedną butle w miesiącu ;) To świadczy tylko o obsesji ;)

Co sądzicie o szamponach Batiste? 
Która wersja jest Waszą ulubioną?

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Perfumy - czy podróbka ma w ogóle jakieś szanse?

Hej dziewczyny.
Dzisiaj mam dla Was temat, który jest poruszany przez wiele osób, które wyrażają wiele różnych opinii. Chcę dziś pomówić o perfumach. A raczej zestawienie oryginałów z podróbkami. 



Kilka dni temu odwiedził mnie w sklepie pewien Pan sprzedający perfumy. Gdy powiedział że ma na sprzedaż Calvina Kleina, myślałam że się przesłyszałam... Bo wyciągnął flakonik który obok CK nawet nie stał. Firma mi nieznana, więc pytam szanownego Pana jeszcze raz o nazwę perfum. "Calvin Klein." - odpowiada. Oj nie nie nie - wiem jak wygląda Ck. Wbrew mojej woli spryskuje mi nadgarstek, choć uprzedzałam, że mam na nim już inny zapach.

Jakoś przeżyłam tą nachalność i grzecznie odmówiłam mówiąc, że wolę intensywniejsze zapachy, jak Opium od YSL. Gdy wyjął swoją wersję moich ukochanych perfum przelała się czara goryczy - "Nie kupuję tanich podróbek!". Mina mu zrzędła, choć stwierdził, że ma w samochodzie testery oryginałów. Ale nie miałam już ochoty na dalszą rozmowę więc Pan sobie poszedł. 



Moim zdaniem tanie podróbki nie pachną w ogóle jak oryginały. Wiem to właśnie po Opium, które jest jedyne w swoim rodzaju i nikt tego nie podrobi. Ja wiem, że wyczuję różnice. Wolę poczekać na promocję, czy jakiś kod rabatowy do Sephory czy Douglasa i odżałować te pieniądze, ale mieć pewność, że perfum który kupuję jest w 100% autentykiem, że będzie trwały i że się na nim nie zawiodę. 



Oczywiście wiem, że wiele osób kupuje takie odpowiedniki, np z firmy FM czy innych, ale ja osobiście przejechałam się również na tej firmie... Story of my life. Choć do zakupów przez internet mam słabość. Jestem w stanie kupić tester w okazyjnej cenie, bo wiem że wiele nie stracę nawet jeśli okazałoby się, że "spadł w tira".

Prawda jest taka, że perfumy są jednymi w tych produktów, na które nie warto żałować - w końcu może nam starczyć na lata. Dla przykładu Opium mam już 2,5 roku a nie zużyłam nawet połowy. Choć oczywiście nie używam go codziennie ;)

Co myślicie na temat podróbek perfum?
Czujecie różnice między oryginałem a podróbką?

czwartek, 22 stycznia 2015

Buziak Czwartkowy #3 Golden Rose Dream Lips nr 512

Hej Dziewczyny :)

Dziś mam dla Was kolejny wpis z serii Buziak Czwartkowy. Dziś będziemy mówić (znów) o Liplinerze, czyli po prostu o konturówce do ust, a dokładniej
Golden Rose Dream Lip Lipliner nr 512.

 

Konturówka przychodzi do nas w formie kredki, w czarnej szacie graficznej klasycznej dla serii Dream Lips. Ostrzenie kredki nie sprawia żadnych trudności, produkt nie łamie się i nie kruszy.

Kredka ta cechuje się świetną pigmentacją oraz kremową konsystencją. Precyzyjne podkreślenie konturu ust nie sprawi najmniejszych kłopotów, aczkolwiek trzeba pamiętać że konturówki kredkowe nie będą zawsze miały cienkiej i precyzyjnej końcówki tak jak przy pierwszych aplikacjach. 



Sam kolor to śliczny róż, idealny do noszenia na co dzień. Jest to jedyny jasny róż, który mam w swojej kolekcji i jest to dla mnie na tą chwilę granica jasności szminki. Od tej mogę iść tylko ciemniej ;)

Lubię go nosić solo, ewentualnie pokrywając go błyszczykiem lub balsamem nawilżającym, lub też pokrywając go szminką. Zazwyczaj używam wtedy GR Velvet Matte nr 02 - są niemal identyczne kolorystycznie. 



Konturówka sama w sobie jest bardzo trwała, nie potrzeba wielu poprawek w ciągu dnia z czego się przeogromnie cieszę. Dobrze współgra ze szminkami, przedłuża ich trwałość. Nie schodzi podczas jedzenia i picia. No i cena jest rewelacyjna - 5 lub 6 zł jeśli dobrze pamiętam :)

Zdecydowanie mój ulubiony różowy lipliner :)

Próbowałyście konturówki Golden Rose?
Jaki kolor możecie mi polecić? :)

środa, 21 stycznia 2015

Dlaczego nie będę subskrybować Shinybox i beGlossy?

Blogosferę dłuuugie miesiące temu ogarnął szał na Glossyboxy i Shinyboxy i wszystkie inne boxy jakie są dla nas dostępne. Kiedyś byłam nimi bardzo zainteresowana, nie raz chciałam rozpocząć subskrypcję. Coś jednak powstrzymywało mnie przed ostateczną decyzją i nigdy żaden boxik do mnie nie trafił.

Źródło beglossy.pl

Sam pomysł na BOX'y pełne miniaturowych bądź pełnowymiarowych kosmetyków przyszedł oczywiście ze Stanów Zjednoczonych. Jego głównym celem jest promocja marek kosmetycznych. Po zużyciu miniaturki bądź całego opakowanie konsument będzie pewny że produkt jest świetny/do kitu i czy chce/nie chce go zakupić. Dotyczy to przede wszystkim droższych marek, które są dla większości nieosiągalne ze względu na cenę. Jednak kiedy pani Gabrysia wypróbuje i będzie działał cuda to prawdopodobnie kupi pełnowymiarowe opakowanie. 

Źródło - shinybox.pl

Mnie zawsze powstrzymywał fakt, że Polskie BOX'y są po prostu słabe. Z resztą zagraniczne też nie przypadłyby mi do gustu. Patrząc na Grudniowy beGlossy wiem, że prawdopodobnie żaden z tych produktów nie przypadłby mi do gustu. Dawniej, gdy byłam w manii testowania ucieszyłabym się gdybym mogła wypróbować tyle nowych kosmetyków. Teraz jednak moja pielęgnacja jest bardziej świadoma, wiem co dla mojej skóry jest dobre a czego lepiej unikać. Gdy coś kupuję jestem prawie pewna, że produkt będzie działał same cuda (nie dotyczy kolorówki ;) )

Jasną sprawą jest to, że subskrypcje tego typu się opłacają. Produkty, które dostajemy są zazwyczaj warte więcej niż cena pudełeczka. Ja osobiście wolałabym zapłacić 100zł i dostać kilka  kosmetyków takich marek jak L'occitane, Organique, TBS i inne z tej półki - wypróbować droższe kosmetyki, nawet w mini wersjach i zobaczyć czy byłyby warte swojej ceny.

Jesteście fankami BOX'ów tego typu?
Czy może macie podobną opinię do mojej? ;)

wtorek, 20 stycznia 2015

Co z tymi dziećmi?

Wczoraj na jednym blogu przeczytałam ciekawy post o dziewczynie, która chce zatrzymać przy sobie chłopaka (który prawdopodobnie ma kogoś na boku) zachodząc w ciążę. Pomysł sam w sobie wydaje mi się wybitnie idiotyczny. Czy dziecko jest w stanie naprawić errory i ich związku? Co najwyżej może spowodować rozpad wszystkiego co im jeszcze zostało.

Pomówmy jednak o dzieciach samych w sobie. 
Ja nie ukrywam że nie jestem zbyt entuzjastycznie nastawiona jeśli chodzi o dzieci. Nie mam jeszcze matczynych instynktów, chociaż jeśli mam się pobawić trochę z dzieckiem znajomych to zrobię to z przyjemnością. Ale przy swoim boku dziecka póki co nie widzę. 



Nie rozumiem niektórych par, które w wieku 17-18 lat wpadną, a później oszukują samych siebie i wszystkich dookoła że planowali dziecko. Oczywiście jak się urodzi to będą je kochać ponad życie, taka jest kolej rzeczy. Tylko dlaczego nie mogą po prostu powiedzieć prawdy? Ich dziecko i tak w stosownym wieku domyśli się jak było naprawdę ;)

Inna sprawa dotyczy ludzi po ślubie, a nawet zaręczonych, którzy żyją razem i są gotowi psychicznie i ekonomicznie na nowego członka rodziny. Jest to wtedy świadoma i odpowiedzialna decyzja. 



Mi osobiście do dzieci się nie spieszy, mam inne priorytety w tym momencie. Praca, studia i wiele miejsc które chciałabym odwiedzić, rzeczy których chciałabym doświadczyć i wiele matek prawdopodobnie mnie skarci za te słowa - mam wrażenie że dziecko by mnie ograniczało w tych rzeczach.

Mam 21 lat i jeszcze kilka następnych chciałabym mieć tylko dla siebie, cieszyć się sobą, swoim ciałem, swoim życiem, a gdy to przestanie mi wystarczać i zacznę odczuwać brak jakiejś cząstki w swoim życiu - wtedy będę gotowa :)

Ciekawa jestem czy Wy macie już dzieci i w jakim wieku się na nie zdecydowałyście?
Czy tylko mi brak instynktu macierzyńskiego czy może wśród Was też są takie osoby? :)

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Ulubione anglojęzyczne vlogerki

Wszyscy lubimy oglądać filmiki na Youtubie. Nie jest tajemnicą, że możemy się tam wiele dowiedzieć, nauczyć oraz czerpać inspirację. Ja zaczęłam oglądać filmiki na Youtubie gdy byłam w gimnazjum, byłam po prostu zakochana w tutorialach makijażowych, mogłam je oglądać non stop, cały dzień, codziennie i nigdy nie miałam dość.

Dziś subskrybuję 71 kanałów. Tak, wiem że to dużo, ale na wiele z nich mam "fazy", więc niekoniecznie oglądam wszystkie filmiki na bieżąco.

Są jednak kanały, które absolutnie uwielbiam. Gdy wstawią nowy filmik od razu mam lepszy humor, i gdy tylko mam wolną chwilę włączam go zapominam o reszcie świata.

Dzisiaj mam dla Was moje TOP 5 ;)

Kolejność nie jest przypadkowa, zacznijmy od miejsca 5 :)

5. Julia Graf znana też jako MissChievous
Była pierwszą beauty vlogerką na którą trafiłam na Youtubie i mogę powiedzieć że to ona sprawiła że zaczęłam interesować się makijażem, kosmetykami. 


4. Carli Bybel.
Niesamowita dziewczyna, która zna się na rzeczy, bardzo uwielbiam jej porady i tutoriale, jest prześliczna i emanuje pozytywną energią. 


3.Casey Holmes
Świetna dziewczyna, ma świetne pomysły jeśli chodzi o makijaże, widać że ma dystans do siebie i otoczenia. Uwielbiam jej Q&A's mam wrażenie że lubię je bardziej niż tutoriale ;) 


2. Makeup Geek
Marlena to niesamowita kobieta, która osiągnęła tak wiele, że nie mieści mi się to w głowie. Jest jedną z tych osób, z których powinno się czerpać inspiracje. Stworzyła genialną markę, która podbija serca dziewczyn z wielu części świata (być może moje też podbije ;)) 


1. I na sam koniec wisienka na torcie - Jaclyn Hill
To jest jedna z tych osób, które chciałoby się mieć w swoim otoczeniu. Jest taka pozytywna, pełna energii, zawsze podekscytowana na temat każdej rzeczy o której mówi, po prostu nie mogę przestać, dajcie mi jak najwięcej, jak najdłuższych jej filmików ;) 


Mam nadzieję, że post był dla Was ciekawy, może podsunęłam Wam fajną Youtuberkę do oglądania ;)
Jakie kanały Wy polecacie? 
Jak widać nigdy nie mam dość, więc chętnie poczytam Wasze propozycje :)

piątek, 16 stycznia 2015

Denko #1 Październik, Listopad, Grudzień 2014

Witajcie Kochane :)

Dzisiaj przychodzę do Was z denkiem ostatnich miesięcy. Mam wrażenie że ostatnie denko robiłam na poprzednim blogu na koniec września, więc jest to denko od października do dnia obecnego :)

Wiem że opakowań jest sporo, ale miejcie na uwadze że są to zużycia z ponad 3 miesięcy ;)



Zacznijmy może od produktów do włosów. Tutaj jak widać królują suche szampony Batiste. Wiem że jest ich dużo, mam problem, nie mówmy o tym ;) Odżywka Alterry z granatem jest jednym z moich ulubieńców więc nie ma się co dziwić że z przyjemnością zużyłam całe opakowanie. Z nią w parze jest szampon Alterry z tej samej serii. Naprawdę polubiłam się z marką Equilibra wykańczając maskę i odżywkę. Mamy jeszcze szampon Aussie dodający objętości, szampon jak szampon, jak nie ten to inny ;)



Dalej mamy małą mieszankę różności. Farba do włosów Syoss - bardzo je lubię, zawsze ich używam. Zmywacz Isana - bo najlepszy. Clarins Lip Perfector - miałam go dłuuugi czas i bardzo lubiłam go używać, ale kolor zbyt delikatny na mój gust i niestety zdążył się zepsuć. Maseczka Cattier kupiona we Francji taka sobie, szału na mnie nie zrobiła. Miniaturki Clinique clarifying lotion oraz Dramatically Different Moisturizing Gel. Toniku aż tak nie potrzebuję, chociaż był świetny, natomiast krem już mam zakupiony, absolutnie go uwielbiam :) Pasta do zębów Denivit - świetna. TBS Dou Body Butter, całkiem przyjemny ale wolę klasyczne masełka. Krem do rąk Yves Rocher - średniak, Caudalie - rewelacyjny, to nie pierwsze opakowanie ;) Tusze do rzęs Wibo moje absolutne faworyty, być może zrobię kiedyś pełną recenzję. Maska złuszczająca do stóp Botanical Choice - jakieś działanie było, chętnie bym powtórzyła zabieg bliżej wiosny ;)



Na sam koniec zostawiłam żele pod prysznic - wiem że jest ich dużo, ale nie tylko ja ich używam ;) OS królują zapachu cytrusowe i miętowe, lubię ich produkty i pewnie nie raz do nich wrócę. Fa Shower+Lotion - uwielbiam, świetnie działa i nie trzeba nawilżać skóry po prysznicu ;) ps. wiem że na zdjęciach wygląda jakby w buteleczkach  było sporo produktu, ale była to dosłownie minimalna warstewka ;)

Mam nadzieję że dzisiejszy post się Wam spodobał :)

Co sądzicie o moich zużyciach? :)

Moje włosy się buntują!

Hej dziewczyny :)

Na początku chciałabym poświęcić sekundkę na okazanie mojej radości z liczby osób obserwujących, która sięgnęła 30. Publikuję tu od 9 dni i taka liczba naprawdę mnie gorąco cieszy, wręcz nie mogę uwierzyć :) Cieszę się, że macie ochotę czytać to co mam do przekazania, że zostawiacie komentarze, to wszystko bardzo mnie nakręca do dodawania wpisów i ostatnio robię to codziennie :) 



Jeśli macie ochotę, możecie też odwiedzić mój Instagram KLIK :)

Dziś chciałabym poruszyć temat bardzo ważny dla każdej z nas a tym tematem są włosy. Marzą mi się piękne, gęste, lśniące włosy - możliwie jak najdłuższe. I to jest właśnie drugie podejście do świadomej pielęgnacji. 



W blogosferze jest MNÓSTWO blogów na temat pielęgnacji włosów i chętnie je czytam. Jeszcze niedawno wiedziałam naprawdę sporo o składach odżywek, szamponów czy masek, i myślałam że wiem jak je używać. Stan moich włosów sukcesywnie poprawiał się od czasu odstawienia silikonów, które wcześniej królowały w maskach i odżywkach których używałam. 

Moje włosy stały się zdecydowanie lepsze - do czasu. Po powrocie do Polski moje włoski zaczęły się buntować i szybko niszczyć. Podcięłam je jakieś 3 miesiące temu o kilka centymetrów, ale dziś doszłam do wniosku, że muszę zrzucić ok.10cm zniszczonych końcówek. 

 

Jak to się stało? 
 Mam wrażenie że dbam o swoje włosy najlepiej jak potrafię, zabezpieczam końcówki na wszelakie sposoby a tutaj takie rzeczy się dzieją.

Jednak uważam, że ostre cięcie to pierwszy krok do celu jaki chcę osiągnąć. Będę co jakiś czas robić mały "update" włosowy ;)

Póki co przeglądam Pinterest w poszukiwaniu inspiracji ;)

Bardzo Was proszę o zostawienie mi wskazówek na temat dbania o włosy. 
Może linki do ulubionych blogów włosowych :D

Jakie produkty absolutnie uwielbiacie i możecie polecić?
A może jakieś domowe sposoby?

czwartek, 15 stycznia 2015

Buziak Czwartkowy #2 Mystic Mauve Maybelline

Nadszedł dzień buziaka czwartkowego.

Tajemnicą nie jest że mam obsesje na punkcie szminek i nie przez przypadek produkty do ust przypadły na głównego bohatera serii :)

Dziś chcę Wam opowiedzieć o szmince, którą kupiłam na siłę. Miałyśmy z mamą wybrać sobie szminkę podczas promocji  Rossmannie 1+1gratis więc nie było mowy o przejściu obok tego obojętnie. 



I takim sposobem wpadła do mnie Mystic Mauve, kolor który wiedziałam że będzie dla mnie odpowiedni, takie odcienie mogę brać w ciemno. Opakowanie jest oczywiście klasyczne dla Maybelline i wybitnie ich nie lubię. Plastik szybko staje się brzydki, odrapany, nie wygląda to estetycznie... Na szczęście zatrzask trzyma dość mocno więc nie ma szans żeby otworzył się w torebce.

Kolor sam w sobie był strzałem w dziesiątkę. Piękny ciemny, brudny róż to kolor w którym czuję się najlepiej. Trzeba mu przyznać że pigmentację ma świetną, nie jest ona zbyt intensywna więc bez problemu możemy robić poprawki w ciągu dnia odbijając swoją twarz w smartfonie (czy tylko ja tak robię? ;) ). 



Nie podkreśla suchych skórek za co jestem niesamowicie wdzięczna, zwłaszcza po kilku godzinach noszenia tej szminki kiedy to suche skórki wychodzą na wierzch. Nie mogę powiedzieć że szminka ta wysusza usta, ale zdecydowanie ich nie nawilża a u mnie nawilżenie jest niezbędne.

Do tego trwałości szminki nie należy ona do imponujących, po wypiciu kawy cała szminka zostaje na krawędzi kubka, zostawiając tym samym usta gołe i (nie)wesołe. 



Poleciłabym tą szminkę osobom, których usta są zawsze piękne, gładkie i nie potrzebują dużo nawilżenia w ciągu dnia.

Nie wiem czemu ale zawsze gdy kupuję szminkę z drogerii coś jest z nimi nie tak, w Golden Rose nigdy nie mam takiego problemu ;)

Jaką serię szminek dostępnych w Rossmannie czy Super-Pharmie polecacie?
Jest coś godnego uwagi? :)
Zainspirujcie mnie, nadal szukam ideału :)

środa, 14 stycznia 2015

"What's in my bag? Everything!"

Kobieca torebka dla wielu osób kojarzy się z czarną dziurą. Wciąga do siebie wszystko dookoła, chociaż nikt nie wie co tak naprawdę się w niej znajduje.

Sama jestem zwolenniczką dużych torebek. Na co dzień noszę największą jaką mam, te mniejsze zostawiam na weekendowe wyjazdy na zakupy ( w końcu wtedy jest nam potrzebna tylko karta płatnicza ;) )

W swojej torebce mam wiele rzeczy. Portfel (który też jest nienaturalnie duży), jakaś książka, notatki ze studiów, miętówki, słuchawki do telefonu, wszędzie walające się paragony i drobne monety,latem także okulary przeciwsłoneczne ale przede wszystkim w torebce mam kosmetyki. W szczególności te do ust.



Gdy rano nakładam szminkę na usta, naturalnie biorę ją ze sobą i wrzucam do torebki. Po powrocie do domu, naturalnie nie wyciągnę jej i nie ułożę na swoje miejsce. Następnego ranka wybieram inny kolor i znów wrzucam do torebki. I tak to trwa przez jakieś 2 tygodnie, po których kończą mi się opcje i nadchodzi czas sprzątania ;)

Każda kobieta powinna mieć w torebce takie rzeczy jak chusteczki higieniczne, żel antybakteryjny czy bibułki matujące (jeśli tego potrzebuje). Mam wszystkie te rzeczy, ale nie są ułożone w ładnej kosmetyczce tylko wrzucone luzem, co tworzy niesamowity nieład. 
Taka już jestem ;)



Ja jednak wiem co mam (w większości), i choć nie mam zwariowanych rzeczy takich jak igła i nitka to wiem że moja torebka jest i bez tego dość ciężka na ramieniu.
Dziwią mnie faceci, którzy krytykują wielkość kobiecej torebki i jej zawartości. Być może im wystarczy to co mają w kieszeniach, jednak gdy trzeba zawsze zwracają się do dziewczyny - "Masz może (wstaw odpowiednie słowo)?" I dziewczyna zawsze tę rzecz ma :)

Być może przesadzamy z tym co musimy mieć przy sobie na co dzień, jednak niektóre z rzeczy w naszym (nad)bagażu podręcznym sprawiają że jesteśmy gotowe na wszystko.

Jakie torebki Wy nosicie?
Są wypchane po brzegi jak moja? ;)
Jakie macie sposoby na organizację, bo ja najwyraźniej potrzebuję w tym pomocy ;)

wtorek, 13 stycznia 2015

I have a dream - o postanowieniach

Nowy Rok to dla wielu ludzi czas na zmiany. 
Wszędzie widzimy listy postanowień, marzenia do spełnienia w 2015 roku. Dawniej też robiłam takie listy. Ale już tego nie robię.



Mam wrażenie że Nowy Rok jest dla ludzi pretekstem do odwlekania w czasie zmian, które chcieliby wprowadzić w swoje życie. Wiele dziewczyn pisze o tym, że chcą schudnąć albo zacząć ćwiczyć, prowadzić zdrowszy tryb życia. Jeśli chcą to zmienić nie muszą czekać na Nowy Rok by zacząć. Zmiany można wprowadzić w każdym miesiącu, każdym tygodniu miesiąca i w każdym dniu tygodnia.

Jeśli czegoś chcesz naprawdę mocno i jesteś zdeterminowany by ten cel osiągnąć nie ważne czy zaczniesz teraz czy "od poniedziałku".

Ja sama mam tym roku wyzwanie (nie postanowienie) by przeczytać jak największą ilość książek. Dlaczego? W ciągu ostatniego miesiąca, może dwóch przybyło mi jakieś 10 książek a ja żadnej jeszcze nie skończyłam z prostego powodu braku czasu. Teraz mam wolny czas, więc zamiast spędzać go przed komputerem chciałabym czytać w tym czasie książki. Ale nie wywołuję na sobie presji. I to też jest bardzo ważne. Skoro jest to postanowienie noworoczne masz cały rok na jego realizacje. Ważne jest żeby zmiany które wprowadzisz w styczniu nie poszły w niepamięć w lutym i zostały zapomniane do 31 grudnia 2015 ;)



Wiele z Nas robi sobie też listę rzeczy które chcieliby kupić/zdobyć w Nowym Roku. Każda osoba potrzebuje jakiejś motywacji do wykonywanej pracy i takie listy są na to dobrym sposobem. Czy jest to jakiś nowy kosmetyk, aparat a może nowe mieszkanie - nie ma to znaczenia. Musimy tylko pamiętać, że tylko my mamy wpływ na to, czy ten cel zostanie osiągnięty. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od Nas samych.

Podsumowując to wszystko chciałabym zaznaczyć, że nie trzeba czekać na Nowy Rok żeby coś zmienić. Jeśli chcesz stać się lepszą wersją samego siebie nie potrzebujesz symbolicznej daty 1 stycznia żeby zacząć zmiany. 
Sam możesz wyznaczyć sobie swoją datę - 
i będzie ona szczególna i symboliczna tylko dla Ciebie.


Co Wy sądzicie o postanowieniach noworocznych? 
Macie jakieś cele na ten rok?

poniedziałek, 12 stycznia 2015

MAC Whirl - idealny odpowiednik znaleziony w Golden Rose

Witajcie kochane :)

Na samym początku chciałabym Wam gorąco podziękować za wszystkie komentarze pod ostatnim postem, nigdy nie sądziłam że blog założony dosłownie kilka dni temu wzbudzi zainteresowanie takiej ilości osób :)
Dziękuję za każde słowo, opinię, obserwowanie :) Aż chce się pisać :)

Dziś mam dla Was szczególny post. Szukanie odpowiedników drogich kosmetyków zawsze było dla mnie ciekawym procesem. Często idzie znaleźć takie odpowiedniki w sieci, ja jednak zawsze chodzę swoją drogą i wszystko muszę zrobić sama. 


Tak czy inaczej, moja obsesja na punkcie ust postępuje i miałam ogromną ochotę na gwiazdę roku 2014 - MAC Lip Liner Whirl. Konturówka wypromowana przez Kylie Jenner podbiła serce nie jednej dziewczyny na całym świecie. Cena jednak wybiła mi z głowy jej zakup :) Postanowiłam pójść do salonu MACa, zrobić na ręce swatch mojej ukochanej konturówki i pobiegłam do stoiska Golden Rose szukając odpowiednika.

No i znalazłam. Jest to Classics Waterproof Lip Liner nr 326. W cenie 4,90zł. 



Oczywiście nie mogę porównywać trwałości, pigmentacji i aplikacji tych produktów, choć muszę przyznać że podczas robienia swatcha w MACu Whirl był dość tępy i suchy ale nie wiem jakby się zachowywał na ustach ;)

Konturówka Golden Rose jest kremowa, aksamitna, dziecinnie prosta w aplikacji, nie trzeba budować intensywności koloru. Bomba w formie kredki. 


Mam w planach zrobić osobną recenzję na jej temat po dłuższym użytkowaniu. Zakupiłam jeszcze jeden odcień, bardzo zbliżony do Whirl, ale z delikatnymi tonami różu, jeśli nie lubicie tak bardzo brązowych kolorów. O nim również będzie osobna notka.

Chyba każda z Nas lubi znaleźć świetny kosmetyk w o wiele niższej cenie, a taki deal to ja poproszę częściej :)

77zł - 4,90zł = 72,10zł zaoszczędzone :)

Co myślicie o szukaniu tanich odpowiedników?
Czy może wolicie kupić droższy i mieć pewność, że się nie zawiedziecie?
BTW, co sądzicie o moich pazurkach? :D Może tutorial? ;)

piątek, 9 stycznia 2015

Co z tymi pieniędzmi?

Witajcie
Dziś postanowiłam napisać o pewnej sprawie dotyczącej pieniędzy. A konkretnie pieniędzy, które wydajemy na kosmetyki. Często jest tak, że osoby zainteresowane makijażem czy urodą jako całością "nie żałują sobie" i biorą z półki co popadnie. Sama tak robiłam jakiś czas temu, ale bardzo cieszę się z tego, że zauważyłam, że jest to ogromny błąd. 
Wiele produktów było bublami, przez co nigdy nie zostały zużyte do końca.

Źródło http://www.patii.pl/kosmetyki-kolorowe-czego-szukac-a-czego-unikac/


Nieprzemyślane zakupy to często strata pieniędzy, aczkolwiek możliwe że przez zupełny przypadek trafi się nam produkt wszech czasów.

Osoby postronne nie rozumieją za bardzo chęci testowania i odkrywania nowych produktów. Niektórym wystarczy żel pod prysznic, balsam do ciała i krem do twarzy. Wiele kobiet uważa za makijaż nałożenie tuszu na rzęsy. No i później nie rozumieją do czego jest nam potrzebny kolejny podkład czy róż ;)



Mężczyźnie jest to pojąć jeszcze trudniej. Mojemu chłopakowi na początku nie schodziły z ust słowa "Masz już tego tyle, po co Ci jeszcze więcej?" Z czasem jednak się do tego przyzwyczaił i teraz rozumie (albo udaje że rozumie) do czego są mi kosmetyki potrzebne.

W każdej z Nas tkwi chęć poznania nowych produktów, czy to z polecenia koleżanki, czy przez rewelacyjną
recenzję przeczytaną online. I moim zdaniem warto jest inwestować, ponieważ to jak się czujemy same ze sobą wpływa na to jakie jesteśmy dla innych. Warto polować na okazje, wyprzedaże zwłaszcza na produkty z wyższej półki. 



Jeśli nasze życie pozwala nam na małe szaleństwa i przyjemności trzeba z nich korzystać. Oszczędzanie każdego grosza na "wyższy cel" wcale nie poprawi nam samopoczucia. Sama stosuje mały "system" i większą część wypłaty oszczędzam na przyszłość pozwalając sobie na małe co nie co :)

Jednak pamiętajmy że zakup nowych kosmetyków nie jest najważniejszy. Ważne jest zachować priorytety w życiu, ale jeśli Twoja sytuacja pozwala Ci na małe bądź duże przyjemności dla samej siebie - nie odbieraj sobie tego.

Co Wy myślicie na temat pieniędzy wydawanych na kosmetyki?
Gdzie jest Wasza granica?
Na ile pozwalacie sobie same? :)

czwartek, 8 stycznia 2015

BuziakCzwartkowy #1 Nowa seria

Witajcie :)
Po pierwsze chciałam Wam podziękować za pierwsze komentarze i subskrypcje :) Nie sądziłam że po pierwszym wpisie będę miała jakiekolwiek odsłony :) Dziękuję Wam bardzo :)

Dzisiejszy post skierowany jest przede wszystkim dla Pań, ponieważ dotyczy makijażu.

Chyba każda z nas chce by nasze usta wyglądały idealnie. 
Bez suchych skórek, w pięknym kolorze, ponętne i kuszące ;)
Przez ostatnie kilka miesięcy jestem bardzo nakręcona na matowe szminki, ale to nie o tym będzie dzisiejszy wpis. Chcę dzisiaj napisać kilka słów o produkcie który daje taki sam matowy efekt i często dłuższą trwałość. 



Mowa oczywiście o konturówkach do ust. A konkretnie o  
Bell Precision Stay On Lip Liner nr 01
Kupiłam go zupełnie przez przypadek, bardziej z nudy niż z konieczności. Początkowo używałam go w kombinacji ze szminką i błyszczykiem, ale od kilku dni zdecydowanie wolę nosić go solo, po wcześniejszym nawilżeniu ust - w końcu konturówka nie ma żadnych właściwości nawilżających. 



Opakowanie jest proste i bezproblemowe. Mechanizm działa idealnie co jest dla mnie bardzo ważne. Szata graficzna jest moim zdaniem przyjemna dla oka, aczkolwiek słabo wykonana. Mam wrażenie że srebrną powłoczkę mogłabym bez problemu zdrapać paznokciem.

Za to produkt w środku jest obłędny. Kolor to piękny przydymiony róż z delikatnymi nutami purpury. Zdecydowanie lubię takie kolory na swoich ustach. Nadaje się zarówno na co dzień jak i na specjalne okazje. 



Aplikacja jest niezwykle prosta ze względu na kremową konsystencje. Obrysowanie konturu ust jest dziecinnie proste, możemy nawet manewrować linią by sprawić by usta wyglądały na większe. Później wystarczy wypełnić całą powierzchnię ust i gotowe. Kiedy produkt zastygnie nam na ustach nie ruszy się nigdzie przez długi czas. I najważniejsza rzecz która mnie zaskoczyła - nie podkreśla suchych skórek. 

 

No ale oczywiście muszę się do czegoś przyczepić i jest to wydajność. Używam go stosunkowo krótko a już sporo produktu zniknęło. Oczywiście jest to spowodowane tym że wypełniam nim całe usta a są one spore ;)

Jednak za cenę 12,90 zł jestem w stanie kupić drugie opakowanie. I trzecie i czwarte... Jeśli będzie taka potrzeba :)

Mam nadzieję, że spodobał się Wam post :)

Macie jakieś ulubione konturówki do ust?
Jeśli tak, koniecznie dajcie znać w komentarzach :)
Właśnie poszukuję nowych kolorów i wolę kupić kilka w rozsądnej cenie 
niż wejść do MACa po Whirl ;)

środa, 7 stycznia 2015

Wielkie początki :) Jak się uczę?

Hej Wszystkim :)
Dziś zaczynam publikacje na nowym blogu. Możecie się zastanawiać co jest w nim takiego szczególnego, czy coś nowego zrodziło się w mojej głowie i odpowiedź jest jednoznaczna. Tak, jest coś nowego. Mój poprzedni blog poszedł w niepamięć, ponieważ od samego początku skupiłam się nie na tym co trzeba.

Nie warto zgrywać osoby wszystkowiedzącej na dany temat, moim nowym sposobem na blogowanie jest pisanie o tym co mnie cieszy, co lubię lub jak radzę sobie z problemami, z którymi się obecnie borykam.

Czy to jest już typowy lifestyle blog? ;)

Tak czy inaczej za kilka dni czeka mnie jakże wielka przyjemność jaką są kolokwia na uczelni.

Dokładnie w niedzielę zmierzę się z matematyką i marketingiem.
Z tejże okazji chciałabym Wam przedstawić swoje metody na szybką i efektywną naukę.

1. Uważaj na zajęciach.
Jest to moja święta zasada. Przez całe liceum przeszłam niewiele się ucząc, za to w miarę słuchając tego co mówi nauczyciel - zaskutkowało to świadectwem na którym nie pojawiła się żadna ocena roczna mniejsza niż 3 :) Pomyśleć co by było gdybym się przykładała ;) Najwięcej informacji zostaje nam w głowie podczas słuchania innych, czy to nauczycieli czy ich dyskusji z innymi uczniami. 



2. Rób notatki
Albo poproś kogoś o udostępnienie swoich. Notatki z zajęć są zazwyczaj o wiele cenniejsze niż książki. Oczywiście najlepszą opcją jest dostępność do prezentacji multimedialnych profesora, które są bogate w treści. Tam zazwyczaj są wszystkie problemy ładnie przedstawione, gotowe do nauki.



3. Nie ucz się na ostatnią chwilę.
Tutaj głównie chodzi mi o naukę treści. Czyli tak, jak uczyliśmy się na historię. Suche fakty które spełniają zasadę 3Z (zakuć, zdać, zapomnieć). Zazwyczaj takiego materiału jest wiele i nasz mózg nie da rady przyswoić takiej ilości informacji w tak krótkim czasie. Uwaga! Ta zasada nie dotyczy przedmiotów ścisłych takich jak matematyka, fizyka, chemia itp. Często jest tak, że gdy poznamy schemat rozwiązywania problemów matematycznych potrafimy poradzić sobie z większością zadań.



4. Nie zarywaj nocek i nie zapominaj o jedzeniu.
Sen jest bardzo ważny w regeneracji organizmu. Bez snu komórki nerwowe przestają być tak wrażliwe i przekazywane informacje nie są tak dobrze przyswajalne. Pamiętajmy zatem by spać 6-7 godzin dziennie. Mówią że 8h jest optymalną liczbą, ale moim zdaniem jest to sprawa indywidualna każdego z nas. Co do jedzenia, wszyscy wiemy, że bez niego ani rusz. Jemy po to by żyć, są jednak przekąski które warto podjadać w trakcie nauki. Oczywiście jedną z nich jest czekolada, którą oczywiście sukcesywnie podjadam. Najlepsza jest gorzka, zawierająca powyżej 70% kakao. Kawa bardzo pomaga w koncentracji, choć nie zalecam pić jej po 18, no chyba, że chcemy mieć trudności z zaśnięciem :) Nie polecam napoi energetycznych, moim zdaniem to jedne z największych świństw, bardzo źle na mnie działają - czasami nawet powodując niezapowiedzianego gościa na twarzy w postaci wyprysku. 



5. Nie stresuj się.
Bez spiny są drugie terminy. Może i tak, ale każdy chce zdać za pierwszym podejściem. Jednakże przed sprawdzianem czy egzaminem nie warto się nakręcać, że to takie ważne, że muszę zdać i wielka tragedia się stanie jak noga mi się podwinie. Nie. Moim sposobem na tego rodzaju stres jest rozmowa z innymi, śmiech, muzyka - odstawienie myśli o egzaminie na bok, oczyścić umysł. Często przez stres zapominamy wielu nauczonych wcześniej rzeczy, a dzięki zrobieniu sobie mini resetu jesteśmy gotowi do akcji.



Mam nadzieję że moje 5 porad na coś się Wam przyda w przyszłości lub - jeśli jesteście na studiach - w czas najbliższej sesji.

Chętnie poznam Wasza sposoby na naukę.
Czy obiecujecie sobie nagrody?
Może napędza Was rywalizacja?
A może po prostu chcecie dać z siebie wszystko?

Czekam na Wasze komentarze :)