Hej kochane :)
Dzisiaj przygotowałam dla Was obiecany wczoraj post o rozświetlaniu twarzy. Najnowszym trendem w tej dziedzinie jest strobing, czyli po prostu intensywne rozświetlanie i właśnie wokół tego będzie się kręcił dzisiejszy post. Z góry przepraszam za jego objętość, ale mam do przekazania sporo informacji :) Gdybym tylko miała lampę pierścieniową nagrałabym wszystko, ale bez niej niestety kamera nie oddaje efektu jaki widać w rzeczywistości. Dzienne światło to jednak za mało dla kamery ;)
Dzisiaj przygotowałam dla Was obiecany wczoraj post o rozświetlaniu twarzy. Najnowszym trendem w tej dziedzinie jest strobing, czyli po prostu intensywne rozświetlanie i właśnie wokół tego będzie się kręcił dzisiejszy post. Z góry przepraszam za jego objętość, ale mam do przekazania sporo informacji :) Gdybym tylko miała lampę pierścieniową nagrałabym wszystko, ale bez niej niestety kamera nie oddaje efektu jaki widać w rzeczywistości. Dzienne światło to jednak za mało dla kamery ;)
Na samym początku chciałabym zaznaczyć różnicę między konturowaniem a strobingiem. Konturowanie to innymi słowy modelowanie twarzy. Możemy tym naprawić asymetrię, zaznaczyć kości policzkowe, wyrównać nosek. W strobingu konturowanie nie występuje. Zamiast stwarzania dodatkowej głębi, robimy rzecz wręcz odwrotną - intensywnie rozświetlamy wybrane rejony twarzy. Jest to bardzo fajna metoda, zwłaszcza dla tych osób, które nie mają czasu na codzienne konturowanie, ponieważ strobing zrobimy znacznie szybciej :)
Pierwszym krokiem jest oczywiście nałożenie bazy oraz podkładu (lub kremu BB) na całą twarz. Pamiętajcie, że podkład musi pasować odcieniem do szyji, nie do samej twarzy. Nikt nie chce pomarańczowych odznaczeń wzdłuż żuchwy.
Drugi krok to korektor o jeden odcień jaśniejszy od podkładu. Nakładamy go pod oczami, wzdłuż czubka nosa, na brodzie oraz na środku czoła. Możecie oczywiście użyć korektora rozświetlającego, chociaż ja osobiście używam Pro Longwear Concealer z MAC. Musicie również pamiętać o przypudrowaniu korektora - oczywiście najlepszy byłby puder dający dodatkowo delikatne rozświetlenie, jednak nie powinien on zawierać drobinek.
Ja rozróżniam dwa typy rozświetlenia. Jeden z nich - opisany wyżej - osiągamy przez użycie jaśniejszego koloru korekora na takich rejonach jak czoło, nos, broda oraz pod oczami. Są to miejsca w których ja osobiście MUSZE używać produktów bez drobinek ze względu na przetłuszczanie się w strefie T. Drugi sposób rozświetlania osiągniemy używając klasycznych rozświetlaczy takich jak MaryLou, Kobo Moonlight, Lovely Gold Highlighter. Produkty tego typu nakładamy na wysokie punkty twarzy, czyli te, które chcemy wyeksponować.
Ja nakładam rozświetlacz na kości policzkowe, "cupid's bow", czyli nad usta w celu ich powiększenia i uniesienia. Rozświetlacz jest na tyle uniwersalnym produktem, że możemy użyć go również do makiajżu oczu. Pięknie rozświetlimy oko dodając go na wewnętrzne kąciki, pod brwi, a ja często dodaję go również na powiekę przez co spojrzenie wygląda świeżo i rześko :) Możemy dodać też rozświelacz na środek ust, jeśli chcemy je wyeksponować.
Przyznam szczerze, że pomijanie konturowania na rzecz strobingu oszczędza wiele czasu w codziennym makijażu. Niemniej jednak technika ta działa lepiej na osobach o nieco ciemniejszej karnacji od mojej, ale pracuję nad swoją opalenizną :)
Mam nadzieję, że spodobał się Wam dzisiejszy post, koniecznie dajcie znać co myślicie i przede wszystkim czy lubicie efekt rozświetlenia na twarzy.
Jeśli macie jakieś propozycje na następny "How to" dajcie znać w komentarzach :)