Hej wszystkim :)
Dawno nie było u mnie wpisu mówiącego o moich podstępach w diecie i ćwiczeniach. Otóż działy się ostatnio w moim życiu rzeczy, które sprawiły że te rzeczy poszły na dalszy plan, musiałam się skoncentrować na innych rzeczach. Teraz kiedy wszystko jest uporządkowane wracam do pracy nad swoim ciałem. Moja dieta pozostaje raczej zbilansowana, staram się jeść zdrowo i czysto chociaż codziennie jakaś słodkość występuje. Dobrze tylko że z czekolady przerzuciłam się na lody ;)
Dawno nie było u mnie wpisu mówiącego o moich podstępach w diecie i ćwiczeniach. Otóż działy się ostatnio w moim życiu rzeczy, które sprawiły że te rzeczy poszły na dalszy plan, musiałam się skoncentrować na innych rzeczach. Teraz kiedy wszystko jest uporządkowane wracam do pracy nad swoim ciałem. Moja dieta pozostaje raczej zbilansowana, staram się jeść zdrowo i czysto chociaż codziennie jakaś słodkość występuje. Dobrze tylko że z czekolady przerzuciłam się na lody ;)
Dzisiaj chciałam poruszyć temat przekonań jakie mamy na swój temat. Wiele z Nas po pierwszym treningu stwierdza - jest za ciężko, to nie dla mnie. Pytanie brzmi, czy na prawdę jest za ciężko, czy jesteś przekonana że jest za ciężko. Jeśli po treningu jesteś w stanie dojść do domu o własnych nogach a przy tym jesteś wymęczona na maxa - było idealnie. Jednak jeśli jesteśmy przekonania, że ćwiczenia zawsze będą katorgą nie chcemy się godzić na ciągłe nieprzyjemności w postaci zadyszki, potu na czole i zakwasów następnego dnia.
Ludzie dzielą się na dwie grupy - tych, którzy po treningu są zmęczeni i nie mają siły na nic innego. Ludzie, którzy po prysznicu wskakują z powrotem na kanapę i na tym kończą swój dzień. Druga grupa to wszyscy, którym aktywność fizyczna daje dodatkową energię do działania Są to ludzie, którzy czerpią radość z ćwiczeń i wiedzą, że początki zawsze są trudne. Wiedzą, że jeśli nie przestaną walczyć będą się śmiać, że na początku byli tacy słabi. Najważniejsze jest przekonanie o tym co robimy.
Ja na przykład zawsze mówiłam, że nie mogę biegać ze względu na słabe kolana. Wolałam poćwiczyć w domu na stepperku niż iść na zewnątrz i pobiegać. Tymczasem domowe ćwiczenia nie dość że nie dawały satysfakcjonujących efektów dodatkowo powodowały ból w prawym kolanie. Ostatecznie stwierdziłam że pobiegnę tyle ile dam radę, założyłam sportowe butki, słuchawki na uszy i wystartowałam. Totalnie zrobiłam 3 km w czym były przerwy marszu. Jest to bardzo mało, wiem. Ale początki nigdy nie są piękne, wiem że z czasem będę miała lepsze wyniki. A najlepsze jest to, że kolana mają się dobrze.
Co mnie powstrzymywało przed bieganiem? Przekonanie że nie dam rady. To zmiana przekonania działa cuda. Jeśli uwierzymy w coś niemożliwego staje się to możliwe. Może często o tym zapominamy, ale umysł ludzki jest nieograniczony. Możemy kontrolować nasze ciało za pomocą umysłu, nasze pragnienia i zachcianki. Jeśli wmówię sobie że to ciasteczko wcale nie będzie takie dobre w mojej głowie zrodzi się myśl, że lepiej poczekać kilka dni i zjeść naprawdę dobry deser a nie zapychać się byle czym.
Dziś pisałam tutaj o diecie i ćwiczeniach ale pamiętajcie, że mamy przekonania na temat każdego aspektu naszego życia.
Zmieniając przekonania które nas ograniczają
możemy zacząć odnosić sukcesy w czymś, w czym dotychczas ponosiliśmy same porażki.
Siła umysłu.
Siła umysłu.
W moim przypadku dieta jest zupełnie zbędna, ale masz rację z tą siłą umysłu.
OdpowiedzUsuńMasz rację, ludzki umysł jest nieograniczony, możemy wpływać na niego, wpajając mu odpowiednie przekonania. Ja do niedawna nie mogłam żyć bez jedzenia słodyczy, nie było dnia, żebym nie zjadła batonika czy ciastka, aż tu nagle zaczęłam myśleć, że to jest szkodliwe dla mojego organizmu i powoduje nagromadzenie zbędnych kalorii. Takie myślenie, spowodowało, że odstawiłam 2 miesiące temu słodycze i czuję się wygrana:) Obecnie zdarza się czasem zjeść co słodkiego ale rzadko i przestało mnie ciągnąć do słodyczy :)
OdpowiedzUsuń100% racji :) włąsnie niedawno zaczęłam biegac:)
OdpowiedzUsuńPo treningu zawsze byłam zmęczona i głodna :)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie należe do drugiej grupy;)
OdpowiedzUsuńJa nie lubię aktywności fizycznej...
OdpowiedzUsuńU mnie wygrywa lenistwo xD
OdpowiedzUsuńJa znowu jestem na studiach na których większość osób mówi że nie ma na nic czasu... a ja jakoś znajduję i na naukę, na bieganie, na zdrowe jedzenie i obejrzenie czegoś czasem (nie wspominając o prowadzeniu bloga)
OdpowiedzUsuńnajgorzej jest przez zaczęciem, najgorzej zacząć, gdy już zaczniemy np biec, to już jest inaczej , najgorzej wyjść z domu, jak już zaczniemy biegać, to już z górki :) właśnie o to chodzi aby zmienić myślenie :) świetnie to napisałaś :)
OdpowiedzUsuńOstatnio jesteśmy tak zabiegane szkoła, praca, blog i praca dyplomowa, że jesteśmy zbyt zmęczone na dużą dawkę aktywności :/
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od naszej głowy. Niedawno zaczęłam ćwiczyć, może nie tak dużo jak powinnam, ale lepsze to niż nic :)
OdpowiedzUsuńja jej z umiarem:) słodycze w okresie PMS a tak to 5 posiłków dzienne:)
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię mieć zakwasy :) Czuję wtedy, że dałam z siebie wszystko.
OdpowiedzUsuńMi aktywność fizyczna daje życiowego kopa a zakwasy cieszą heheh :) Ale jednak nie lubię ćwiczeń w pomieszczeniach zamkniętych, wyjątkiem jest basen. Na co dzień wolę rower, bieganie oraz trekking :) Do tego znajduję na to czas mimo iż w pracy siedzę od 8.00 do 20.00 :) Jedyny mój problem to słodycze i inne takie :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie myślałam, że nie dam rady biegać przez kolana. Ale może w końcu się przekonam. Bardzo mnie ciągnie do tego biegania .
OdpowiedzUsuń